Nie miałam weny :( nic a nic
Siedziałam i myślałam, że może coś bym uszyła, ale kompletnie nie wiedziałam co.
Może królika, albo aniołka, albo kolejnego psiaka, albo może jakiś patchwork...
To było uczucie którego nie lubię - coś bym zjadła ale nie wiem co.
Postanowiłam pookładać moje materiały i przez przypadek całkiem niezły zestaw kolorystyczny mi wyszedł, a wtedy pojawiły się początki weny :)
zaczełam szyć nie wiedząc jeszcze co szyje.
najpierw nogi - potem tułów - i ogon
nie było głowy.
nogi zszyte z tułowiem pasowały mi na psa, ale okazało się że źle mi się pozszywało więc rozprułam i zszyłam jeszcze raz - wtedy sylwetka była bardziej kocia ale nogi za długie....
no to od nowa prucie i szycie. w mojej wyobraźni zobaczyłam krowę !!!!
uszycie głowy zajeło mi jakieś 15 minut i oto przedstawiam
tadammmmm
moja pierwsza krowa
i być może ostatnia, bo nie mam na nią żadnego schematu ani wykroju, chociaż z efektu końcowego jestem zadowolona i to bardzo, więc być może kiedys opracuję wykrój żeby jeszcze taką mućkę kiedyś uszyć :)
tylko wymion nie ma ;)